Forum Forum Turystyczne Warmii i Mazur Strona Gwna Forum Turystyczne Warmii i Mazur
www.ft.mazury.pl - PTTK, AKT, GRAN, 4R, ZHP
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UytkownicyUytkownicy   GrupyGrupy  Album fotografiiAlbum fotografii   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomociZaloguj si, by sprawdzi wiadomoci   ZalogujZaloguj 

Witaj na naszym Forum. Nie krępuj się i wypowiadaj się (nie ograniczaj się tylko do przeglądania). Zapraszamy także do Gazety Turystycznej oraz na nasz Czat

sklep militaria.pl

Rozważania nad życiem...
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Nastpny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Turystyczne Warmii i Mazur Strona Gwna -> Hyde Park
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastpny temat  
Autor Wiadomo
Jeffcia
Ranga: użytkownik
Ranga: użytkownik


Doczy: 24 Kwi 2006
Posty: 62


PostWysany: 10-10-2006, 19:04    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Oczywiście, bo każdy żyje własnym życiem. I bardzo dobrze. Osobiście nie lubię "otwartości" na siłę. To jest sztuczne i wymuszone.

No właśnie. Otwieranie się na siłę jest po prostu chore, ale niestety bardzo często w różnych sytuacjach stosowane. Może nie zawsze jest to do końca otwieranie swoich uczuć, ale bardzo często jesteśmy zmuszani do opowiadania historii swojego życia. Np. w nowej szkole często robi się zajęcia integracyjne, na których każą nam opowiadać o zainteresowaniach itd. (czy jest ktoś, kto nie zna tego?). To jest sytuacja bardzo nienaturalna, bo nie wszystkim chcę mówić, o pewnych rzeczach i uważam, że to musi wyjść prosto ode mnie i musi to być naturalne. Czasami więcej można się o kimś dowiedzieć po prostu słuchając tego co on/ona mówi, niż zadając pytania.

Co do Grechuty... No cóż, był człowiek i go nie ma... Taka jest kolej tego świata. Niebywale do czasu, kiedy zginął jego syn był to artysta godny uwagi. Później się załamał, co podobno spowodowało częste zaglądanie do kieliszka. Miał nowotwór, to pewne.
Niestety media dopiero parę lat temu zeszły z tematu jego choroby. Po tym jak na którymś z polskich festiwali muzycznych wystąpił jako gwiazda wieczoru... Wtedy był już wrakiem człowieka. Jego wyraz twarzy był już całkowicie otepiały i po prostu stał na scenie, a jego piosenki grały w tle... Odszedł jednkże ktoś, kto na pewno stanowi solidne ogniwo w rozwoju polskiej muzyki.
Powrt do gry
Michu C
Ranga: super gaduła
Ranga: super gaduła


Doczy: 15 Lut 2005
Posty: 382
Skd: Olsztyn

PostWysany: 10-10-2006, 19:50    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Myślę, że wszystko powinno odbyć się w swoim, stosownym czasie. Odkrywanie swoich uczuć też. Inaczej to nie ma sensu.
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 11-10-2006, 12:42    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

dokladnie - poznawaniu czlowieka trzeba poswiecic naprawde duzo czasu i cierpliwosci. jak wygladalby swiat gdyby kazdy z nas mial zawsze w kieszeni swoja dokladna bardzo intymna charakterystyke ktora wreczalby drugiemu czlowiekowi zamiast wyciagnac do niego reke przedstawic sie i na pewien czas pozostac intrygujaca tajemnica? sa ludzie mniej i bardziej otwarci i tej pierwszej grupy nie nalezy naklaniac do zbytniego otwierania sie przed innymi. taki czlowiek musi do tego dojrzec. oswoic sie z sytuacja. przygotowac. jesli ten czas zostanie mu zabrany - zamknie sie w sobie stwierdzajac ze zupelnie nie pasuje do towarzystwa. jednak nie znaczy to ze taka osoba nie potrzebuje pomocy ze strony otoczenia. latwiej jest oswoic sie z towarzystwem gdy ktos wyciaga przyjazna reke. gdy czuc ze starania wlozone by otworzyc sie przed tymi ludzmi maja naprawde sens. bo taki czlowiek (paradoksalnie) boi sie odrzucenia choc sprawia poczatkowo wrazenie niedostepnego zamknietego w sobie. ehh ja taka jestem Sad i nie jest mi z tym latwo. sa oczywiscie rowniez ludzie ktorzy z natury sa zamknieci w sobie i jest im z tym dobrze - zyja dla samych siebie i we wlasnym swiecie jest im naprawde dobrze a wstep do niego maja jedynie nieliczne osoby. nie mowia oni o sobie bo po prostu nie czuja takiej potrzeby. jednak sa i tacy dla ktorych nie ma zadnych barier. potrafia spontanicznie porozmawiac z nieznajomym o wszystkim. nie boja sie wyrazac wlasnych uczuc. sa lubiani bo zawsze jest o czym z nimi porozmawiac etc. ale czy zawsze dziela sie z ludzmi nawet najskrytszymi myslami? w wiekszosci wypadkow chyba nie. kazdy ma przeciez wlasna granice intymnosci i sam decyduje kiedy komu i na ile pozwoli ja przekroczyc.
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 16-10-2006, 20:46    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

juz wypowiadalam sie tu na temat tesknoty. jednak nie zawsze ma ona taka postac jak ta juz przez nas opisana. tesknic mozna tez za czyms pozornie bardzo bliskim. mozna tesknic za kims bedac z nim. tesknic za nim takim jaki byl dawniej. tesknic za chwilami z przeszlosci. a to boli tym bardziej im mniej prawdopodobne jest ze tamte chwile kiedykolwiek powroca... Sad
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."
Powrt do gry
Jeffcia
Ranga: użytkownik
Ranga: użytkownik


Doczy: 24 Kwi 2006
Posty: 62


PostWysany: 18-10-2006, 14:10    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Tęsknota jak wiadomo to sprawa bardzo sporna. Ja na przykład bardzo tęsknię za ludźmi, którzy jako pierwsi zaakceptowali mnie z moimi wszystkimi wadami, za tymi, na których mogłam liczyć... Jednak zauważam, że (niestety) im dłużej ich nie widzę tym bardziej zaczynam nawiązywać mocniejsze więzi z innymi ludźmi i powoli zapominam o tym jak bardzo tęsknię. Wiem, że to jednak jest właśnie ten stan, ponieważ, kiedy jestem gdzieś zupełnie sama nie brakuje mi tych ludzi, których dopiero co poznałam, ale tych, z którymi kiedyś przeżyłam bardzo wiele miłych (choć nie tylko takich) chwil...
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 01-11-2006, 11:20    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

czy to mozliwe ze milosc moze wygasnac? nie wierze w to! jesli uczucie naprawde jest miloscia to zawsze pozostaje chocby jej cien. dlaczego czasem przychodza watpliwosci? dlaczego przychodza chwile zwatpienia. uczucia bezradnosci z obu stron? z jednej dlatego ze nie jest sie w stanie zrozumiec samego siebie nie wie sie co sie czuje nie chce sie ranic a z drugiej dlatego ze nie mozna zrobic naprawde nic zeby pomoc drugiej osobie zeby pomoc milosci zeby wzbudzic uspione w sercu drugiej osoby uczucie. boze dlaczego to jest takie trudne?! dlaczego ludzie rozstaja sie nie bedac pewnymi czy to jest dobra decyzja nie bedac pewnymi ze rozstanie jest tym czego naprawde sie chce? dlaczego mozna tak bardzo krzywdzic nie tylko siebie nawzajem ale samych siebie? wtedy potrzebny jest czas na poukladanie wlasnych mysli tylko dlaczego kazda sekunda tak boli dlaczego tak trudno jest oddychac? jak to przetrwac? skad brac sile? bo wiary i nadziei nie brakuje. tylko czy bezgraniczna wiara z jednej strony moze pomoc w czymkolwiek drugiej stronie? dlaczego to tak boli?!
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 13-11-2006, 09:07    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

podobno czas leczy rany... zapewne tak jest choc trudno w to uwierzyc w chwilach takich jak ta... ale trzeba nauczyc sie w koncu zyc... trzeba zapomniec na tyle by moc od nowa uczyc sie tego zycia... trzeba zapomniec tak by nie stracic tego co pozostalo - przyjazni jakiej nie zna swiat... lecz ile czasu potrzeba by czas zagoil te najbardziej bolesne rany? czy w ogole mozliwe jest by patrzac w oczy dostrzegac juz tylko przyjazn?... pozostaje wierzyc ze bog wie co robi
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."
Powrt do gry
MaLeNkA
Ranga: super gaduła
Ranga: super gaduła


Doczy: 18 Kwi 2005
Posty: 390
Skd: Olsztyn

PostWysany: 13-11-2006, 12:55    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Niebieska Słonko. Coż mogę Ci powiedzieć. Jestem z Tobą :* Czas leczy rany, czasami tylko częściowo, ale w jakimś stopniu zawsze. Najważniejsze jest to, żeby się nie załamywać i żyć dalej. Tylu wspaniałych ludzi nas otacza... No i zawsze można się przyjaźnić, jeśli oczywiście obydwie strony są na to gotowe i potrafią dalej ze sobą się spotykać bez żalu.
Najgorsza jest strata kogoś bliskiego i świadomość tego, że już nigdy go nie zobaczysz, bo odszedł na zawsze Sad Pozostaje tylko jego obraz i wspomnienie w twoim sercu. Tylko niestety z biegiem czasu zamazuje się coraz bardziej Sad I to boli. Żegnaj Dziadziusiu - nie zapomnę o Tobie :* [*]
_________________
"Spełnienie Własnej Legendy jest jedyną powinnością człowieka. Wszystko jest bowiem jednością.
I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu."
- Paulo Coelho
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 14-11-2006, 19:56    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

smierci bliskiej osoby nie mozna porownywac chyba z rozstaniem... Sad na to nikt nie ma wiekszego wplywu. nie mozna cofnac czasu. przykro mi malenka ze stracilas tak bliska ci osobke Sad
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."


Ostatnio zmieniony przez niebieska dnia 15-11-2006, 13:16, w caoci zmieniany 1 raz
Powrt do gry
MaLeNkA
Ranga: super gaduła
Ranga: super gaduła


Doczy: 18 Kwi 2005
Posty: 390
Skd: Olsztyn

PostWysany: 14-11-2006, 23:17    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

To prawda - śmierci bliskiej osoby nie można chyba porównać z rozstaniem, choć to też jest rozstanie (tylko, że już na zawsze Sad ) Minęło już półtora roku odkąd nie ma z nami Dziadziusia, a mi dalej ciężko się z tym pogodzić... Tak pusto jest bez Niego u Mamy... Sad
Ciężko jest pogodzić się z rozstaniem z bliską osobą. Jednak z czasem trzeba, choć człowiek żyje nadzieją, że jeszcze będzie dobrze i wszystko się ułoży... Tylko wtedy bardzo boli - świadomośc tego, że to już może nie wrócić. Człowiek stara się jak tylko może, żeby dalej było dobrze, tylko często nie wie co robić... Chyba każdy z nas niestety przechodził to w swoim życiu... Mam nadzieję, że takich momentów będzie jak najmniej...
_________________
"Spełnienie Własnej Legendy jest jedyną powinnością człowieka. Wszystko jest bowiem jednością.
I kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu."
- Paulo Coelho
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 15-11-2006, 19:45    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

kolejna refleksja... jak przyjaciel moze wplywac na czyjes zycie? przyjaciel to ktos kto z zalozenia ma pomagac, starac sie zrozumiec, byc chocby po to by zwyczajnie wysluchac... jednak nie moze ingerowac w czyjes zycie celowo, wplywac umyslnie na zmiane zdania przyjaciela, narzucac podswiadomie (lub tylko pozornie nieswiadomie!) wlasnego zdania, przekonywac do swoich racji tak dlugo az druga osoba w koncu sama zacznie w nie wierzyc! to tak jakby wchodzic z butami w czyjas prywatnosc na tyle ze niekiedy odbija sie to na osobach trzecich. choc przeciez poczatkowo osoba bedaca pod wplywem tego "przyjaciela" nie chce ranic innych bliskich osob. ale z czasem regulka powtarzana stale zapada w pamiec, nie daje spokoju... az zapisuje sie w podswiadomosci na tyle ze jest w stanie wplynac znacznie na te zagubiona osobe ...i nie tylko. czy wiec osoba ktora nie potrafi wystarczajaco skupic sie jedynie na wlasnym zyciu na wlasnych problemach a wtraca sie mniej lub bardziej swiadomie w zycie innych moze byc nazwana przyjacielem? przyjaciel to ktos kto popiera decyzje drugiej osoby, kto stoi obok, wspiera, stara sie rozumiec. a na pewno nie ocenia! nie tylko osoby swego przyjaciela ale zadnej z osob ktore sa mu bliskie! czlowiek zyje nie po to by oceniac innych. jesli ktos nie potrafi zaakceptowac kogos z jakiegos powodu po prostu nie wchodzi z taka osoba w blizsze relacje. ale jesli jej przyjaciel akceptuje te osobe to nie ma ona prawa starac sie wplynac na zmiane relacji pomiedzy tamtymi ludzmi. zwlaszcza jesli tej nieakceptowanej przez siebie osoby nie chce sama poznac, nie chce zrozumiec. decyzja co do losow tamtych dwoch osob nalezy jedynie do nich i nikt nie ma prawa na nia wplywac! jesli zas ktos kto okresla sie mianem "przyjaciela" w jakis sposob ingeruje w ich zycie to nalezy zastanowic sie nad slusznoscia okreslenia go w ten sposob... to jacy jestesmy moze oceniac jedynie bog! czlowiek ma za zycia misje do spelnienia. musi zyc godnie. musi odnalezc siebie a nastepnie nauczyc sie zyc z innymi tak by odnalezc wlasne odbicie w ich sercach. tylko wspolna wedrowka ma sens. czesto jednak mimo wszystko naszpikowana jest ona trudnosciami... za kazdym rogiem czai sie kolejna przeszkoda... niektore z nich wydaja sie nie do przejscia. czasem zwatpienie nie pozwala dalej isc. ale majac w dloni czyjas dlon - ktora daje oparcie - latwiej jest isc. latwiej jest zlapac rownowage, zachowac stabilny i pewny krok. tak dwoje wedruje przez dni i noce, lata i zimy, dobro i zlo, smiech i lzy... az wokol nagle pojawia sie niezliczona ilosc czarnych chmur... wszystko przenika duszna gesta mgla... wydaje sie ze druga osoba nie jest juz na odleglosc reki. czuje sie jak ta bliska ciepla dlon wysuwa sie bezwiednie spomiedzy palcow... a nadzieja na slonce zanika coraz bardziej z kazda sekunda... jednak wiadomo ze predzej czy pozniej twarz znow zablysnie promieniami slonca. ale czy w takim momencie ktokolwiek chcialby byc sam? czy uczucie pozornej wolnosci wystarczy do konca zycia? wystarczy by samotnie isc dalej? wiedzac o ile latwiej jest isc razem...? a przeciez decyzja o podjeciu tej proby jeszcze chwile temu byla swiadoma i rozum mowil ze sluszna... ta chwila kolejnego zawachania przyjdzie na pewno - predzej czy pozniej. znow razem z zachodzacym sloncem splynie po niebie pytanie - "czy tego wlasnie chcesz?" ale na to potrzeba czasu. jednak ten czas trzeba samemu sobie dac. chocby tamta mgla byla nie do zniesienia, chmury pokrywaly cale niebo, ani jeden zagubiony promien slonca nie probowalby przedrzec sie przez te czarna mase - nie mozna zapomniec o tym co bylo wczesniej. i ta nawalnica watpliwosci nie moze wplynac na wedrowca do tego stopnia ze ulegnie on roznym wplywom na tyle by w koncu kierowany glosem wewnetrznym podjal jakas nieodwracalna decyzje. [herbert pisal ze sluchanie glosu wewnetrznego jest czesto irracjonalne i moze prowadzic nawet do smierci] trzeba tez pamietac ze rowniez w tym przypadku nikt nie ma prawa oceniac. ocena moze byc jedynie osobista - dotyczyc jedynie wlasnego zachowania, wlasnego zycia. pomaga to bowiem w procesie stawania sie lepszym. latwiej jest walczyc z wlasnymi wadami dostrzegajac je! czym innym jest zas ocenianie czegokolwiek innego - osoby, relacji... czlowiek nie moze poznac do konca samego siebie. uczy sie siebie przez cale zycie. jesli spotka na swojej drodze kogos odtad kazda chwila razem bedzie kolejna lekcja. lekcja o tej osobie ale i o samym sobie. nauka nie nalezy do latwych rzeczy. czesto mamy ochote rzucic to wszystko gdy nie widac efektow mimo wlozonej w to pracy. ale trzeba wtedy zagryzc zeby i walczyc...

ehh troszke wybilam sie z rytmu... powtorze tylko jeszcze raz ze czlowiek nie moze oceniac. jesli pojawiaja sie trudnosci to zwykle nie dlatego by ukazac bezsens dzialania czy relacji ale by wzmocnic przekonanie iz wlasnie to jest wlasciwa droga! watpliwosci itd pojawiaja sie dlatego ze los chce udowodnic nam cos. nie sa one po to zeby czlowiek zaczal cokolwiek oceniac - bo czlowiek nie jest bogiem. i jesli rozum mowi "to jest zle/to nie ma sensu/to sie nie uda" a cos w duszy szepcze cichutko "ale..." - to nie mozna po prostu tego uciszyc.

aha jeszcze jedno - wszystko co napisalam wyzej jest jedynie moim zdaniem. piekne jest ze kazdy z nas wlasciwie widzi, czuje, rozumie wszystko w inny sposob. nie ma ludzi powtarzalnych. nie ma ludzi myslacych w kazdej kwestii identycznie - nawet bedacych bardzo blisko przez wiele lat. inaczej swiat bylby nudny! piszac to wszystko wyrazam tylko wlasne odczucia. nie oceniam czy tak wlasnie powinno sie myslec w ogole. i ciesze sie jesli moge konfrontowac wlasne refleksje z przemysleniami innych. na tym polega zycie. czlowiek stale uczy sie od innych. to cudowne jesli ludzie potrafia zrozumiec sie w pewnych kwestiach tak po prostu. ale podkreslam - tylko w pewnych kwestiach. roznice miedzy ludzmi sa piekne i wlasnie to one powinny scalac w procesie poznania laczace ich wiezi (choc moze to brzmi troszke paradoksalnie). ok naprawde juz koncze Smile zachecam do zatrzymania sie chwilke i "odskrobniecia" czegos. mam tylko nadzieje ze z tego belkotu da sie cokolwiek zrozumiec Wink qrcze musze napisac ksiazke - dopiero wtedy bede mogla naprawde rozwinac mysli Smile
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."
Powrt do gry
pazaur
Ranga: użytkownik
Ranga: użytkownik


Doczy: 19 Cze 2006
Posty: 53
Skd: Olsztyn

PostWysany: 17-11-2006, 14:18    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
ale jesli jej przyjaciel akceptuje te osobe to nie ma ona prawa starac sie wplynac na zmiane relacji pomiedzy tamtymi ludzmi.

To zależy z jakimi ludźmi kto się zadaje i jakaż to relacja ich łączy. Jak zobaczę, że mój przyjaciel wpakował się w jakieś szemrane, mocno podejrzane towarzystwo to będę ingerował. Oczywiście to jest skrajność.

Cytat:
jesli zas ktos kto okresla sie mianem "przyjaciela" w jakis sposob ingeruje w ich zycie to nalezy zastanowic sie nad slusznoscia okreslenia go w ten sposob...

To już zdaje się było tu przerabiane więc nie będę się powtarzał.

Cytat:
czlowiek zyje nie po to by oceniac innych.

Ocena innych jest częścią postrzegania świata. Jak mam odróżnić złego człowieka od dobrego bez oceniania jego zachowania i postępowania?

Cytat:
jesli ktos nie potrafi zaakceptowac kogos z jakiegos powodu po prostu nie wchodzi z taka osoba w blizsze relacje

Brak akceptacji jest już oceną. Oceniam, że dana osoba mi się nie podoba więc nie wchodzę z nią w kontakt.

Cytat:
decyzja co do losow tamtych dwoch osob nalezy jedynie do nich i nikt nie ma prawa na nia wplywac!

Zależy od sytuacji i kontekstu.

Cytat:
mam tylko nadzieje ze z tego belkotu da sie cokolwiek zrozumiec

Z trudem i nie wszystko, ale da się. ;) Jakbyś jeszcze np zaczynała zdania wielką literą, stosowała jakieś akapity i znaki przestankowe to by było dużo łatwiej. To przyda Ci się też gdybyś zabierała się za pisanie książek. 8)
_________________
'My friend, one thing you have to learn. There is ALWAYS time for beer.' :D
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 17-11-2006, 19:43    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

po1 ksiazka to zarcik... po2 piszac na forum nie uzywam polskich znakow a co do interpunkcji tez za bardzo nie chce mi sie bawic... czyste lenistwo i chec zaoszczedzenia czasu. po3 wypowiadajac sie tu trzeba uwazac zeby nie brzmialo to zbyt osobiscie. jakby nie patrzec nie jestesmy tu calkiem anonimowi stad ten "styl ezopowy". a bledy stylistyczne jezykowe i nieprawidlowa skladnia sa zwykle wynikiem pospiechu ktory czesto powoduje rozproszenie mysli... ehh.
a moj wywod dotyczy raczej innych relacji niz prawdopodobnie myslisz. mowie tu o wtracaniu sie osob trzecich w bliski zwiazek dwojga ludzi...
hmm piszesz ze nalezy oceniac - w pierwszej polowie wypowiedzi mialam na mysli ocenianie przez kogos czlowieka ktorego w ogole sie nie zna i poznac sie nie chce. nie wiedzac o jakiejs osobie wlasciwie nic nie mozna przeciez oceniac jej publicznie na tyle zeby wplywac w jakis sposob na jej zycie osobiste - to mialam na mysli.
piszesz tez ze brak akceptacji jest rowniez ocena - zgadzam sie ale jak oboje zauwazylismy nie wchodzi sie w blizsze relacje z ludzmi ktorzy w jakis sposob nam nie odpowiadaja. a juz na pewno nie ingeruje sie w ich zycie.
sytuacja i kontekst? zwiazek dwojga ludzi stale kontrolowany przez osobe trzecia ktora zna w calej sytuacji jedynie jedna strone. "radzi" przez co swiadomie lub nie niszczy to co tamtych dwoje stworzylo.wplywa na podswiadomosc jednej z osob ktora jest w tym czasie zagubiona czyli podsuwa w ten sposob sama rozwiazanie - nie koniecznie dobre a wrecz przeciwnie. tak wiec pozorna pomoc jest czyms zupelnie innym - czego osoba bedaca pod wplywem kogos takiego zupelnie nie dostrzega... skutki moga byc bolesne... a jeszcze bardziej boli bezradnosc w takiej sytuacji
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."
Powrt do gry
niebieska
Ranga: stały użytkownik
Ranga: stały użytkownik


Doczy: 22 Maj 2006
Posty: 85
Skd: ...my blue world... :)

PostWysany: 17-11-2006, 19:53    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

a w drugiej czesci mowilam juz o czyms nieco innym. tzn zwiazanym prawdopodobnie z poprzednia sytuacja... ale nie moge nazwac tego doslownie bo zbyt wiele staloby sie oczywiste i jasne... powiem tylko ze nie chodzilo mi tu o ocenianie konkretnej osoby ale relacji z nia. tzn w pewnym sensie oceniania trafnosci wlasnego wyboru z przeszlosci ktory przez bardzo dlugi czas uwazany byl za trafny i szczesliwy a po tym czasie zostal jakby zaprzeczony skreslony - hmm zle okreslenie... qrcze nie umiem mowic o tym do takiego stopnia tajemniczo... Sad
_________________
"...żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi!..."
Powrt do gry
pazaur
Ranga: użytkownik
Ranga: użytkownik


Doczy: 19 Cze 2006
Posty: 53
Skd: Olsztyn

PostWysany: 19-11-2006, 15:24    Temat postu: Re: Rozważania nad życiem... Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
po1 ksiazka to zarcik...

Domyśliłem się. :D

Cytat:
po2 piszac na forum nie uzywam polskich znakow a co do interpunkcji tez za bardzo nie chce mi sie bawic... czyste lenistwo i chec zaoszczedzenia czasu.

Pisanie "po polskawemu" (tzn bez znaków diakrytycznych) można wybaczyć, sam tak kiedyś pisałem w czasach gdy w internecie występowały problemy z kodowaniem (wtedy był to nawet element netykiety) - teraz jednak to nie jest konieczne. Co zaś do oszczędzania czasu, swój może i oszczędzasz, ale cudzy nie bardzo. Poza tym pisanie zgodne z regułami języka polskiego jest także formą okazania współdyskutantom szacunku i oszczędzania ich czasu (wygoda czytania).

Cytat:
a moj wywod dotyczy raczej innych relacji niz prawdopodobnie myslisz. mowie tu o wtracaniu sie osob trzecich w bliski zwiazek dwojga ludzi...

Domyśliłem się. Chciałem tylko doprecyzować.

Cytat:
zwiazek dwojga ludzi stale kontrolowany przez osobe trzecia ktora zna w calej sytuacji jedynie jedna strone.

Z powyższego wychodzi na to, że ów związek dwojga ludzi był mimo wszystko raczej słabym związkiem skoro tak łatwo uległ zniszczeniu. Ewentualnie owe osoby(osoba?) były bardzo słabe psychicznie skoro dały się do tego stopnia ubezwłasnowolnić. Trzecia opcja. Związek rozpadł się samoistnie zaś "pomoc" z zewnątrz stanowi całkiem niezły pretekst czy też usprawiedliwienie. Łatwiej zwalić winę na kogoś niż szukać jej w sobie. Czwarta możliwość to taka, że osoba ingerująca miała rację i w efekcie rozpad związku wyjdzie obu stronom na zdrowie. Rzecz jasna gdybam sobie i teoretyzuję, bo szczegółów nie znam (więc proszę nie brać tego osobiście). Nawet gdybym je znał to i tak nie jest to moja sprawa, choć zagadnienie z punktu widzenia psychologii jest ciekawe. Niezły temat na pracę magisterską. ;)

Cytat:
tzn w pewnym sensie oceniania trafnosci wlasnego wyboru z przeszlosci ktory przez bardzo dlugi czas uwazany byl za trafny i szczesliwy a po tym czasie zostal jakby zaprzeczony

A to akurat jest bardzo normalne. Często dokonujemy wyborów, które wydają nam się właściwe a później, z perspektywy czasu okazują się być kompletnie chybione. Bywa też na odwrót.

BTW: Forum publiczne nie jest chyba najlepszym miejscem do rozstrząsania spraw prywatnych nawet w sposób "quasi tajemniczy".
_________________
'My friend, one thing you have to learn. There is ALWAYS time for beer.' :D
Powrt do gry
Wywietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum Turystyczne Warmii i Mazur Strona Gwna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Id do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Nastpny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie moesz pisa nowych tematw
Nie moesz odpowiada w tematach
Nie moesz zmienia swoich postw
Nie moesz usuwa swoich postw
Nie moesz gosowa w ankietach

Hotele na Mazurach , polecamy imprezy Olsztyn Aktywnie dla każdego turysty, dobre Domki na Mazurach, tematyczne i ciekawe spotkania TRAMP w Olsztynie.





Powered by phpBB © 2001, 2008 phpBB Group